Związek Polskich Artystów Fotografików Okręg Śląski zaprasza na wernisaż wystawy fotografii Aleksander Orszulik „Co przyniesie dzień?”. Wernisaż odbędzie się w czwartek 4 maja 2023 roku o godz. 18.30 w Galerii „Katowice” Związku Polskich Artystów Fotografików Okręg Śląski przy ul. Dąbrowskiego 2. Wystawę można oglądać do 30 maja 2023 roku od wtorku do piątku w godz. od 17.00 do 20.00. Kurator wystawy: Janusz Lech Wojcieszak. Wernisaż uświetni występ kwartetu smyczkowego Orkiestry MASO w składzie: Daryna Propoka (skrzypce), Viktor Slovinsky (skrzypce), Viktor Honcharenko (altówka), Andriy Mechyk (wiolonczela). Program: E. Elgar Salut d‘Amour, C. Gardel Por Una Cabeza, V. Azarashvili Nocturne, M. Skoryk Melodia, J. S. Bach Air on G.
Aleksander Orszulik – artysta fotografik z Rudy Śląskiej, propagator oraz nauczyciel fotografii. Członek Związku Polskich Artystów Fotografików Okręg Śląski. Członek Klubu Fotograficznego Źródło. Absolwent szkoły fotograficznej Fotoedukacja w Katowicach. Uczestnik ponad trzydziestu wystaw fotograficznych. Wraz z KF Źródło zajmuje się organizacją konkursu Fotografii Górskiej „Lawiny” w Rudzie Śląskiej oraz konkursu Fotografii Odklejonej. W obydwu konkursach wraz z członkami Klubu Fotograficznego Źródło jest jurorem oraz zajmuje się organizacją wystaw pokonkursowych.
Inspirują go: architektura, podróże, muzyka, malarstwo i fotografia.
Jak twierdzi, nie fotografuje rzeczy, tylko źródło swoich emocji.
Aleksander Orszulik — Co przyniesie dzień?
Aleksandra Orszulika znamy dotychczas z jego fotografii architektury.
Na obecnej wystawie Autor prezentuje nam zdjęcia krajobrazowe, kolorowe i czarno-białe, przedstawiające wschody Słońca w morskiej scenerii.
Trójwymiarowy krajobraz stworzony na dwuwymiarowej płaszczyźnie zawsze jest formą wymyśloną, konstruktem, który nie istnieje w rzeczywistości. Powołuje go do życia w formie obrazu spojrzenie Autora, które konstytuuje ostateczny wygląd fotografii. Wyraziste uzewnętrznienie wrażeń i uczuć ukrytych w krajobrazie, widocznych dla twórcy i jednocześnie niewidocznych dla innych — tworzy ekspresję. Emocje Autora same w sobie nie czynią jednak tych fotografii ekspresyjnymi. Sprawia to
dopiero zawarcie w obrazach odczuć możliwych do kontemplacji czy zinterpretowania przez odbiorców. Sposób prezentacji fotografii w towarzystwie niewielkich luster, odbijających twarze oglądających wzmacnia odbiór tych fotografii — powodując nasze uczestnictwo w misterium wschodu Słońca. Zdajmy sobie sprawę, że Autor, który przez kilka lat realizował swój projekt w letnich miesiącach roku, w czasie wakacji, wychodził w teren zapewne grubo przed godziną 4:00 rano. Jeżeli zderzymy ten fakt z naszą własną obecnością (mini odbicie w lustrze) w oglądanej scenie wschodu Słońca, jeżeli zdarzyło się nam chociaż raz w życiu uczestniczyć fizycznie w oglądaniu tego zjawiska — to łatwiej będzie nam odczytać uczucia jakie towarzyszą wyzierającemu cicho i powoli znad horyzontu Słońcu. Łatwiej będzie poczuć światło, ciepło i moc Słońca — gwiazdy utrzymującej nas wszystkich przy życiu. Zobaczymy Autora — Aleksandra Orszulika — lub siebie samych stojących nad brzegiem morza lub oceanu, pod gołym niebem, chłonących promienie wschodzącego Słońca. Czyż nie stajemy się Światłoczuli? W skupieniu i ciszy, ale i ze zdumieniem wpatrujemy się we wschód Słońca. Widzimy i czujemy jedno słońce, czy może dwa — to widzialne i to ukryte. Oczami kontemplujemy światło widzialne, a duszą, wykraczając poza świat zmysłów, chłoniemy światło pierwotne, przynależne do świata idei. Czy, jak pisał Sokrates, kontemplujemy Słońce „samo w sobie i na swoim miejscu” ? To szczególna chwila, w której stajemy się częścią kosmosu, jesteśmy poprzez światło z nim połączeni. Nasza światłoczułość jest nagradzana… możemy fotografować. Autor zbudował swoje spokojne i harmonijne obrazy fotografując podstawowe żywioły: ziemię, wodę, powietrze i światło, często w ognistych kolorach czerwieni wschodzącego Słońca. Ta otaczająca nas materia jest dla wszystkich powszechnie dostępna — jak chmury Alfreda Stieglitza. To piękno Ziemi wywołuje potrzebę jego uwiecznienia w obrazie. Zatrzymania chwil, w których nasze emocje znalazły swoje ekwiwalenty w naturze. I tylko to niepokojące, tytułowe pytanie „Co przyniesie dzień?” powoduje, że słyszę tętent szarych nosorożców, czyli widocznych z oddali, nadciągających katastrof. Na szczęście wiele z nich się nie zdarza.
Janusz Wojcieszak — kurator
Co przyniesie dzień?
Zgodnie z pewną filozofią jestem tu i teraz – przeżywam. Słońce właśnie wschodzi, nie przedtem i nie potem – teraz. Idąc na spotkanie ze Słońcem zadaję sobie pytanie – tytułowe, właśnie zaczynam otrzymywać odpowiedź – nastaje dzień. Odczuwam spokój, którego poszukiwałem – słyszę ciszę.
„Cisza to przeżycie, które potrafi wręcz nic nie kosztować, nie muszą jej zastępować nowe luksusowe towary w następnym sezonie. To przeżycie, które wzbogaca, uwrażliwia – każdy ma własną ciszę, tylko musi ją znaleźć.”
Zaczynam więc poszukiwanie mojej własnej ciszy.
Usłyszałem ją po raz pierwszy, gdy rozpocząłem rytuał codziennego wychodzenia na wschody Słońca w 2016 roku, podczas wyjazdów w nadmorskie okolice. Jedyne zajęcie, na które sobie wówczas pozwalam to fotografowanie, to ono właśnie pozwala mi jeszcze bardziej przeżywać i odczuwać ten stan, a później pozwala do niego wracać i dzielić się nim, za pomocą obrazów fotograficznych.
Tak zaczęły powstawać pierwsze fotografie, do prezentowanego tutaj cyklu. Dalsze zdjęcia powstawały w kolejnych latach, w wyniku kontynuacji moich poszukiwań ciszy i zatrzymywania na fotografiach okoliczności temu towarzyszących. Proces ten trwa nadal i zamierzam go kontynuować.
Na fotografiach tego cyklu jestem sam ze sobą, zaglądam w głąb siebie, w momencie, kiedy udało mi się osiągnąć ów stan głębokiego spokoju, nie zmącony codziennością i niczym innym. Stan ten osiągałem, kontemplując otaczający mnie nadmorski krajobraz, o tej szczególnej porze dnia, interpretując go niespiesznie, przed wschodem słońca, w jego trakcie i tuż po nim, w przeciągającym się procesie naświetlania, poprzedzonym rozmyślaniem, o tym Co przyniesie dzień?, jaki będzie, jak go przeżyję, jakie obrazy będą jawiły się przed moimi oczami i jaki obraz z nich odkleję, a co najważniejsze, czy dziś usłyszę ciszę? Rozmyślaniem w drodze ku Słońcu, będącym zwykłą formą ludzkiej ciekawości i niecierpliwości podobnej, do ciekawości dziecka ‚które z ekscytacją przeżywa każdy nowo rozpoczęty dzień.
Opisany rytuał to dla mnie swoisty rodzaj medytacji, a zdjęcia w ten sposób powstałe są jego subiektywnym zapisem i oddaniem moich emocji, za pomocą ich ekwiwalentów odnalezionych w nadmorskim krajobrazie o wschodzie słońca, zatrzymanych w obrazie fotograficznym. Krajobrazie będącym na większości zdjęć obrazem pierwotnym, pozbawionym śladów ludzkiej egzystencji, obrazem, który mogli już oglądać pierwsi ludzie chodzący po ziemi, prawdopodobnie niezmienionym po dziś dzień.
Mam nadzieję, że oglądając zaprezentowane prace, oraz swoje odbicie w lustrach umieszczonych pomiędzy zdjęciami poczują się Państwo częścią zarówno tej ekspozycji, jak i samego wydarzenia jakim jest wschód słońca. Poczują Państwo ciepło słoneczne, zaś bezpośredni blask słońca Was nie oślepi tylko oświetli drogę, usłyszą Państwo swoją własną ciszę oraz zawsze będą mieli pozytywną odpowiedź na tytułowe pytanie.
Orszulik Aleksander