Co jeszcze można wymyślić na tak prozaiczny temat jakim są „Cztery pory roku”? Został przecież dokładnie wyeksploatowany przez poetów, kompozytorów, malarzy, czy twórców medium zwanego fotografią. Wszak to temat nam, ludziom najbliższy, podstawa naszego życia, zmianom, jakie obserwujemy nieustannie wokół siebie w otaczającej nas przyrodzie. To fakt, że ta przyroda jakoś ostatnio płata nam figle, a owe pory roku zatraciły swą czytelność i wyrazistość. Ale chyba sami jesteśmy sobie winni, że wiosna przychodzi wcześniej, a zima straciła gdzieś swój bajkowy urok. Wycięliśmy lasy, zabetonowaliśmy łąki. Autor wystawy przypomina nam w swoich obrazach wyobrażenie czterech pór roku, jakie wynieśliśmy z lat dziecięcych gdy lato kojarzyło się
z wakacjami, jesień z pójściem do szkoły, a zima to czas niezapomnianych zabaw w śnieżnym puchu. Na dodatek robi to nie odwołując się bezpośrednio do obrazów zapisanych w naszej pamięci ale starając się dotrzeć do naszej wrażliwości przy pomocy emocji wywołanych swoimi fotografiami. Pomysł nowy, świeży, interesujący. Tym bardziej, że podzielony wzorem czterech pór roku na cztery części. Rok kalendarzowy zaczyna się właściwie na wiosnę, autor rozpoczyna pierwszą odsłonę prezentując nam „Malowany las” tą właśnie porą roku. Poniżej wymyślona przeze mnie rozmowa
z autorem wystawy. Myślę, że dokładnie tak by ona brzmiała gdybyśmy zaczęli rozmawiać…
- Powiedz mi, jaki twoim zdaniem kolor ma wiosna?
— Wiosna? Zielony!
— A gdybyś miał namalować na przykład wiosenny las? Których kolorów byś użył?
— Których? Słonecznych! I takich, wiesz… pachnących!
— A jak pachnie wiosna?
— Nadzieją! I jeszcze radością!
— A czym jest nadzieja?
— Tym, że pójdę tam jeszcze raz. I w lecie. I jesienią…
— A zimą? W zimie zobaczysz tylko jeden kolor: biały, zimny!
— Nieprawda! Biały ma tysiące odcieni! I wcale nie jest zimny!
— A ile odcieni ma wiosna?
— Tyle, ile jesteś w stanie zobaczyć: zielenie, błękity, brązy, ochry, ciepłe szarości…
— Namalujesz je?
— Chyba nie, nie potrafię malować…
— No to jak chcesz o nich opowiedzieć?
— Mam Przyjaciela, który mi w tym pomoże…
— Przyjaciela?
— Tak! Chodzi ze mną wszędzie i pozwala mi zapamiętać to, co mnie zachwyca!
— Zapamiętać?
— Właśnie tak! To taka mała, magiczna skrzynka, która potrafi zapamiętać kształty, kolory,
twarze ludzi, których spotykam, moje radości, smutki…
— To przecież zwykły aparat fotograficzny!
— Zwykły jest wtedy, kiedy patrzysz na świat chłodnym okiem. A kiedy je przymkniesz na chwilę,
to poczujesz na twarzy wiosenny podmuch wiatru, usłyszysz śpiew ptaka w koronie drzewa,
a las otoczy Cię swoimi barwami. Wtedy staje się czarodziejską skrzynką, a obrazy,
które zapamiętuje zaczynają konkurować z najlepszymi dziełami malarzy impresjonistów!
— Ale to przecież zwykłe fotografie!
— Tylko wtedy, kiedy nie potrafisz na nie patrzeć sercem. Stań tutaj, popatrz i zamknij oczy.
A teraz wyobraź sobie…
— Co?
— To co chcesz zobaczyć….
Antoni Kreis
Jacek Bogucki jest absolwentem kursu fotografii III st. organizowanego przez ZPAF o/ślaski